Krakow II |
dzisiaj: 30, wczoraj: 48
ogółem: 1 066 404
statystyki szczegółowe
2:2 (0:2) |
||
WKS Wawel | Novi Narama | |
Wawel całkiem udanie zakończył pogoń za wynikiem, bowiem z 0-2 do przerwy zdołał wyciągnąć na remis, jednak mnogość klarownych sytuacji i przeciwnik grający przez ostatnie 20 minut w 9tke pozostawia pewien niedosyt.
Zanim usłyszeliśmy pierwszy gwizdek w meczu, sędzia zarządził minutę ciszy, którą zawodnicy i dosyć licznie zgromadzeni kibice uczcili pamięć tragicznie zmarłego zawodnika Novi Naramy, który kilka dni wcześniej poniósł śmierć w wyniku wypadku drogowego.
W pierwszych minutach spotkanie nie przynosiło przez dłuższy czas większych emocji, zawodnicy próbowali zapoznać się z warunkami panującymi na pseudoboisku. Pragniemy poinformować, że relacje tworzymy tak jakby mecz rozgrywał się w normalnych warunkach ale musimy pamiętać o tym, że pastwisko boczne nie nadaje się do uprawiania tego sportu. Tymczasem przypomnijmy, że boisko główne stoi i czeka ale na zawodników futbolu amerykańskiego. Dla rozrywki by zobaczyć jak w takich warunkach radzą sobie znienawidzeni piłkarze przy boisku pojawił się nawet Prezes Ludwig.
Warte odnotowania początkowe minuty to minuta 6. kiedy Bogaczowi brakło ledwie kroku by uprzedzić Kawę po prostopadłym zagraniu ze środka pola. Minuta 9. to strzał z dystansu Skoczka i chociaż decyzją była słuszna to samo wykonanie strzału pozostawiało troszkę do życzenia bo piłka ostatecznie przeleciała obok słupka bramkarza gości. W tej samej minucie pierwsze ostrzeżenie defensywie Wawel dała drużyna Novi gdy Paweł Gołpyś się urwał a Nurek z ostrego kąta oddał bardzo kąsliwy strzał z którym nie bez problemów, ale jednak poradził sobie Kawa. Ostatnie ostrzeżenie dla gospodarzy miało miejsce w 21. minucie gdy Szydło bez problemu poradził sobie na skrzydle z Boguszek, wyszedł sam na sam z bramkarzem ale koncertowo spartaczył swój wcześniejszy wysiłek. Goście na prowadzenie wyszli w 28. minucie, po raz kolejny winę na siebie musiał wziąć Gołpyś, bowiem nie trafił w piłkę w prostej sytuacji z czego skrzętnie skorzystał Wygoda strzelając lekkim lobikiem w boczną siatkę bramkarza. Nawet jeśli nie do końca tak chciał to skończyło się golem. Nie minęło 120 sekund a Bogusz pomylił się poraz kolejny, nieudanie interweniując wślizgiem co otworzyło drogę do akcji na skrzydle Bogaczowi. Finalnie Bogacz dograł w pole karne do niepilnowanego Nurka, który z kilku metrów do pustej bramki nie miał prawa się pomylić. Najlepszą okazję Wawel w tej części gry wypracował dopiero na 2 minuty przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę w meczu. Socha znalazł się po prostopadłej piłce sam na sam z Dudkiem ale trafił wprost w niego, gdy ten interweniował na 16tce.
Końcówka pierwszej połowy przyniosła bardzo obfite opady deszczu, na tyle intensywne przez całą przerwę, że sędzia zastanawiał się nawet czy wznawiać zawody. Ostatecznie po 15 minutach znowu wyszło słońce i zawodnicy obu drużyn mogli pojawić się ponownie na boisku. Klepowisku. Wyjaśniamy te okoliczności dlatego, że pewne kabaretowe sytuacje w drugiej połowie mają związek ze wspomnianymi opadami, które z klepowiska zrobiły jeszcze większe dziadostwo pokryte kałużami i jednym oczkiem wodnym pod polem karnym Novi Naramy.
W drugiej połowie jak już pisaliśmy pożegnaliśmy czarne chmury, czarne chmury przegoniły też czarny charakter Wawelu w osobie Prezesa i słońce nad Wawelem wyszło i dosłownie i przenośnie. Minutę po wznowieniu gry sam na sam z bramkarzem miał szansę wyjść Socha ale piłka utknęła w kałuży a do tego się w niej przewrócił. Tutaj wersję są dwie, które ciężko ocenić obiektywnie z dalszej odległości. Wywrotka Sochy zbiegła się w czasie z wślizgiem Rosy i ten ostatni po obejrzeniu czerwonej kartki przekonywał, że rywala nie dotknął a napastnik gospodarzy przekonywał, że został zahaczony. Rzut wolny nie przyniósł jeszcze gospodarzom korzyści. W 51 minucie ładnie z 20 metrów uderzał Bogusz i pomylił się nieznacznie. W 55 minucie w okolicach pola karnego znalazł się Pacak, który w przerwie zastąpił Bartosza i idealnie dograł w pole karne do niepilnowanego Mianowskiego, który koncertowo skontrował piłkę głową i ta znalazła swoje miejsce w sieci gości. Wawel wzmożył wysiłki i tworzył sobie kolejne dogodne sytuacje. Dziesieć minut po bramce kontaktowej znakomitą akcję indywidualną w środku pola przeprowadził Jachym, który po ograniu dwóch rywali dograł idealnie do wbiegającego w pole karne Mianowskiego, ten ograł łatwo kolejnych dwóch rywali i Dudek musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności by sparować strzał na rzut rożny. To tylko oddaliło w czasie to co zdawało się być nieuniknione i po dograniu Sochy z rzutu rożnego bardzo dobrze w polu karnym odnalazł się Pohl, który głową doprowadził do wyrównania. Podopieczni trenera Woźniaka uwierzyli w szczęśliwe zakończenie i atakowali coraz śmielej a goście bardzo rzadko przechodzili przez połowę boiska. W 70 minucie Mianowski odwdzięczył się Jachymowi za poprzednie dogranie i wystawił mu idealną piłkę na 11 metr jednak rozgrywający Wawel pomylił się o podobną odległość z jakiej uderzał piłkę. Dwie minuty później następuje wspomniany kabaret. Długą piłkę od stoperów przejmuje Pacak i znajduje się kilka metrów za obrońcami, którzy nie zamierzają już nawet za nim biec zdając sobie sprawę z tego, że Dudek albo coś zrobi albo Wawel wyjdzie na prowadzenie. Z nieznanej przyczyny Pacak postanowił jednak piłkę wprowadzać wprost do wspomnianego oczka wodnego gdzie piłka utknęła na dobre. Z odsieczą Pacakowi podążył Socha, który przejął piłkę w bajorze i zamierzał pobiec w stronę bramki. Zaradzić jednak temu postanowili również defensorzy Novi i w tym Nielepiec, który chcąc interweniować za wszelką cenę zdecydował się skorzystać z niezawodnego w takich wypadkach wślizgu dwoma nogami od tyłu. Pomimo jego protestów czerwień była ewidentna co przyznawała nawet część sympatyków gości znajdująca się na trybunach. Kabaret się nie zakończył bo rzut wolny musiał być rozgrywany siłą rzeczy z tego oczka wodnego i Jachym w tej sytuacji również przestrzelił. Wawel w końcówce meczu stworzył sobie sporo dogodnych sytuacji ale nie zdołał strzelić zwycięskiej bramki co w obliczu grania w przewadze dwóch zawodników przez 20 minut budzi spory niedosyt. Wprowadzony Pigulski w końcówce meczu sam mógł w 5 minut zdobyć hatricka jednak pomylił się w 85 minucie strzelając obok bramki w dogodnej sytuacji, minutę później w jeszcze dogodniejszej (mówi się o nich "z metra") zrobił to samo a w 89 zamykając akcję na wślizgu również nie zdołał skierować piłki do siatki. Zdecydowanie najlepszą okazję zmarnował jednak Socha w doliczonym czasie gry gdy piłka spadła mu na głowę 5 metrów przed bramką. Gol murowany w takiej sytuacji i na treningu strzelił by zapewne 10/10 a tym razem przestrzelił. O takich sytuacjach mówi się za to o kwadratowej głowie a kibice krzyczą "nie tym kantem".
|