WKS WAWEL - strona nieoficjalna

Strona klubowa

Ostatnie spotkanie

Nie wprowadzono danych o ostatnich meczach.

Seniorzy na fejsie !

 
 

 

Tabela ligowa

Krakow II

Statystyki drużyny

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 2 gości

dzisiaj: 11, wczoraj: 30
ogółem: 1 063 236

statystyki szczegółowe

Buttony

Aktualności

Piłka nożna wróciła na główne boisko. Czy na długo?

  • autor: szewanton, 2016-10-15 20:04

Dzisiejszy mecz Wawelu z Orlętami Rudawa był wyjątkowy pod wieloma względami. Piłka nożna ma się stosunkowo dobrze i pod nowym zarządem piłki nożnej zdaje się zmierzać w lepszym kierunku, czego dowodem jest między innymi powrót na boisko główne, na co przyszło piłkarzom jak i licznie tego dnia zgromadzonym kibicom czekać bardzo długo. 

Nie wierzcie też w to, że pewnego dnia Prezes Ludwig przyszedł do piłkarzy i powiedział: "panowie zakończyliśmy remont i z największą przyjemnością zapraszamy Was na główną płytę." Nie obyło się bez wielu nacisków z różnych stron ale fakt, że koniec końców udało się wejść na boisko główne to z całą pewnością zasługa nowego przewodniczącego zarządu sekcji piłki nożnej - Pana Adama Matyszczaka.

"Matys" - jak mówi się na niego na Wawelu to człowiek z całą pewnością specyficzny i być może nie robi najlepszego pierwszego wrażenia - tak jak dzisiaj podczas meczu gdy w niewybrednych słowach zachęcał piłkarzy do zmorzonego wysiłku - ale jak twierdzą ci, którzy go znają lepiej niż ja to zyskuje przy bliższy poznaniu. Tak czy owak nie ma to większego znaczenia bo nie dość, że jest człowiekiem konkretnym to najzwyczajniej w świecie nie szczędzi grosza. Było na Wawelu już wielu ludzi, z pomysłami, marzeniami lub mrzonkami ale Pan Adam jest pierwszą osobą, która poprostu przyszła i wyłożyła kasę na stół. Widać to już nawet po samym sprzęcie piłkarskim, nowych strojach czy iście ligowych dresach ale co najważniejsze zapewniona jest płynność finansowa funkcjonowania sekcji. Chodzi rzecz jasna o rzeczy "normalne" jak opłacenie, sędziów, trenera, żółte kartki, wodę czy zapewnienie ciepłego posiłku po meczach. Nie trzeba się Prezesa Ludwiga prosić o nic, co najwyżej o to, żeby się nie wpierdzielał. 

Tak też przechodzimy do samego spotkania, które odbyło się jak wspominałem na płycie głównej. Zawodnicy Wawelu wrócili na nie po dokładnie 846 dniach, 22 godzinach i 30 minutach. Ostatnie spotkanie na głównym boisku rozegrano za czasów trenera Burmera gdy na koniec sezonu Wojskowi rozbili Bratniakia 7-1. Dokładnie po tym meczu rozpoczął swoją krucjatę piłki nożnej Prezes Ludwig i chociaż wielokrotnie próbował ją zdeptać i wyrzucić do śmieci to ostatecznie jednak mu się nie udało i miejmy nadzieję, że dzisiejszy powrót na boisko główne piłkarzy pierwszej drużyny to taka klamra dla czarnego okresu w historii tego klubu, który już nie tak długo będzie obchodził 100lecie istnienia. Fakt, że ludzi to ciągle interesuje podkreśla dzisiejsza liczba widzów na meczu, która w najlepszym momencie (kilkukrotnie w czasie meczu liczyłem frekwencję)  wyniosła 71. Ktoś powie, że to żadna liczba ale mówimy o Bklasie. Mówimy też o tym, że ludzie zapomnieli o tym, że na boisku głównym odbywają się mecze piłkarskie ale liczba interesujących się dzisiejszym wydarzeniem może cieszyć. Momentami z trybun było słychać doping dla naszych zawodników a przed meczem mogliśmy podziwiać ciekawą prezentację pirotechniczną w postaci kilku rac i świec dymnych w barwach Wawelu.

Sami zawodnicy niestety się nie popisali i przegrali spotkanie 1-0 ale nie brakowało im zaangażowania dzięki czemu po meczu dostali od młynu brawa i zbili piątki. Nie widziałem wcześniejszych spotkań w tym sezonie ale inni kibice mówili, że wyglądało to lepiej na bocznym klepowisku i że muszą się chłopaki przyzwyczaić do tego boiska. Ale z drugiej strony zawodnicy Orlęt Rudawa też na tym boisku nie grali zbyt często. Mam pewne powody by przypuszczać wręcz, że grali na nim pierwszy raz w życiu i całej historii swojego klubu. Gra Wojskowym się nie kleiła i chociaż w pierwszej połowie czasem szarpnął Kawski to ciągle sam Kawi to za mało nawet jak na ten poziom rozgrywkowy. Wawel wydaje się wyglądać całkiem solidnie na skrzydłach czy na środku obrony a Socha w ataku również posiada swoje atuty ale z przykrością muszę zauważyć, że dzisiaj zupełnie nie funkcjonował środek pola tworzony przez Bogusza, Ochela i Wszołka. Nie byli w stanie niczego wykreować i najczęściej podawali do przeciwnika. Mimo tego wracający do Wawelu w tym sezonie Janus (też jasna postać po wejścu w 30 minucie) wywalczył jeszcze w pierwszej połowie karnego - jak to on - ale okazję na zdobycie bramki zmarnował Socha strzelając z 11 metrów w poprzeczkę. Cóż zdarza się. Była szansa na wyrównanie bo bramkę Wawel stracił wcześniej po błędzie Kawy. Uderzenie z wolnego z 35 metrów powinien był złapać do koszyczka, w najgorszym wypadku wypiąstkować a za to wypluł przed siebie. Nie popisali się też obrońcy, którzy wogóle go nie asekurowali, dobitka trwała z 2 godziny i można było ją 94 razy zablokować ale o niebieskich migdałkach myślał najwyraźniej Różycki, który generalnie przez cały mecz grał totalny piach. Pamiętam go raczej jako środkowego pomocnika, więc może dlatego grał słabiej ale zmiana pozycji nie powinna powodować też tego, że każdą piłkę kopał pod nogi przeciwnika a w najlepszym przypadku gdy adresował do Janus - w aut. 

W drugiej połowie w zasadzie nie działo się już nic ciekawego. Przynajmniej nie pod względem piłkarskim. Z sił opadł nawet Kawski, któremu nawet kibice podśpiewywali "zagraj zagraj jak za dawnych lat". Na jakieś 20 minut przed końcem meczu wyłączył się prąd Brodowskiemu i w niegroźnej sytuacji odpepchnął zawodnika drużyny przeciwnej bez piłki, wyraźnie chętny do bitki. Dostał oczywiście czerwo a dalszych przepychanek przez cały mecz nie brakowało. Zółto dostał między innymi Mianowski a pomimo licznych poszukiwań wrażeń takowej nie otrzymał Janus. Nie będę sprzedawał jednego z naszych więc bez nazwisk dla sędziowskiej mafii ale potrafił złapać zawodnika za gardło i nie otrzymał nawet żółtka. Trochę się działo pod tym względem, również po meczu a co nie było na placu nawet Harnika, więc to o czymś świadczy.

Prawie zapomniałbym dodać kilku słów o boisku. Generalnie Prezes Ludwig twierdzi, że nie można na nim grać bo piłkarze zniszczą tartan na bieżni. Pomyślcie więc co się dzieje gdy na boisku są piłkarze futbolu amerykańskiego, nie zapominajcie, że sami lekkoatleci mają ostre obuwie a do tego wszystkiego na całym świecie są boiska z bieżniami na stadionach olimpijskich i nikomu korki nie przeszkadzają. Samo boisko jest przez rugbistów zryte jak po przejściu dzików w miejscowościach położonych blisko lasów. Niczym nie przypomina naszej cudownej płyty sprzed lat. Szkoda. Trochę to śmieszne gdy piłkarze zdejmują buty by podejść z trawy do kibiców ale cóż... wolą grać na głównym niż zaraz usłyszeć, że nie zagrają bo się po nim przeszli w korkach. 

Generalnie mecze B klasy są fajne, ma to swój zarąbisty klimat. Można sobie ulżyć wyzywając sędziego czy przeciwników, można sobie odpalić pirotechnikę czy najzwyczajniej w świecie napić się wódki jak Panowie obok mnie. Można skoczyć do tanti po kebsa jak Benito czy poprostu spotkać się w fajnym towarzystwie jak my dzisiaj wszyscy. Społeczność Wawelu ma swój klimat, być może jak wszyscy inni w tym mieście i całej Polsce ale my wiemy, że to nasze jedyne i wyjątkowe. Wyobcowany jedynie Pan B. w ciemnych okularach i w czapce z daszkiem samotnie siedzący na trybunie krytej, na której nie można rzekomo zasiadać. Jak to on. Być może dalej nie jest w stanie się zdecydować dla której drużyny woli grać, stąd taka a nie inna pozycja. 

Na koniec jeszcze jedna niespodzianka. Dla mnie skandal. Ze zdziwieniem zaobserwowałem wielką dziurę w ścianie szatni seniorów. Okazuje się, że szatnia seniorów, która nią była od lat i która jest/była jedynym miejscem przy Podchorążych, która należy tylko do nich zostanie przeznaczona na magazyn dla lekkoatletów. Oczywiście są ku temu jakieś powody ale szczerze mówiąc walą mnie i mam je w ... Słuchajcie to jest ta nasza świątynia, miejsce które chroniło nas od tych dziadów dla których piłka nożna to kula u nogi. Jestem zaskoczony, że oddano sprawę bez walki, ja bym z całą pewnością nie był w stanie tego zostawić. Nie miałem jeszcze czasu porozmawiać z innymi na temat tego co o tym myślą ale dla mnie osobiście to skandal. Z łaski pewnie otwierane będą seniorom szatnie na hali i nigdy nie będą mieli swojego miejsca. Nie chodzi o samo zostawienie korków czy sprzętu ale świadomości fakt, że jest to twoje miejsce.

Generalnie to tak: wielkie podziękowania dla tych, którzy są z Wawelem od lat i nie chcą go zostawić. Sam wiem po sobie, że życia po Wawelu już nie ma więc się tego trzymajcie. Podziękowania dla Pana Adama, który wszystko finansuje. Podziękowania za to, że złapał pozytywnego bakcyla i tym wyraźnie żyje. Walka cały czas trwa i jeszcze długa droga do normalności ale jeżeli nie zabraknie uporu i zaangażowania to ta ekipa ludzi jest w stanie wyprowadzić piłkę nożną w Wawelu na właściwą drogę.


WKS Wawel 0-1 (0-1) Orlęta Rudawa


  • Komentarzy [0]
  • czytano: [1770]
 

Musisz się zalogować, aby dodawać komentarze.

Najbliższe spotkanie

W najbliższym czasie zespół nie rozgrywa żadnego spotkania.

Reklama

Kalendarium

19

03-2024

wtorek

20

03-2024

środa

21

03-2024

czwartek

22

03-2024

piątek

23

03-2024

sobota

24

03-2024

niedziela

25

03-2024

pon.

Losowa galeria

Wawel-Bieżanów 22/06/13 fot. Agnieszka
Ładowanie...

Najnowszy film

TS Węgrzce Kubiak vs Darłak

Wyszukiwarka

Logowanie